kkppkk |
V.I.P |
|
|
Dołączył: 07 Gru 2006 |
Posty: 92 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: warszawa |
|
|
|
|
|
|
W takich opowiesciach o zyciu fascynuje mnie tlumaczenie sie - co zastepuje milosc i bliskosc - grono przyjaciol i znajomych, pieniadze, przygodne znajomosci (bezimienne), szerokie zainteresowania, pasje - oczywiscie mozna, ale na koncu okazuje sie, ze dziecko tez moze spelnic taka role - wszystko zrekompensuje.
Co ciekawe milosc i zaangazowanie = klopoty, czyli nie moze spac do 12, sprzatanie, gotowanie, dogadzanie, pranie skarpetek. Teoretycznie wyksztalcona, niezalezna i wyzwolona a mezczyzna kojarzy sie jej z ubezwlasnowolnieniem. A dziecko, ktorego pragnie nie wymaga, zadnej odpowiedzialnosci i zaangazowania, i nie jest dla niej ograniczeniem w jej milym zyciu. Wcale nie marzy o stabilnosci i "obiekcie", na ktore moglaby przelac uczucia. (Ustalic mozna, ze jest zdolna do uczuc)
Zapewnia, ze nikogo jej nie brakuje, a samotna sie czuje tylko czasami. Ale to czasami jest i moze sie poglebiac, 30 lat piekny wiek, ale czas leci, znajomi zajma sie rodzina, rezerwowi kochankowie znajda sobie mlodsze, namietne ciala, kolezanki beda musialy pojsc na zebranie do szkoly i wtedy....
Zgadzam sie, ze mozna samotnie ze wszystkim sie zmagac, mozna tez zminimalizowac zdolnosc kochania, mozna sobie wiele wmowic i poszukiwac potwierdzen wlasnych tez (rozpadajace sie malzenstwa, cierpienia, pomylki), mozna miec zle doswiadczenia. Kazdy zyje jak chce. Nie mam prawa potepiac czy radzic. Ale sa jeszcze chyba jakies pozytywne przyklady
A stwierdzenie "Dlatego wolę życie bez miłości(...),czyli bez kłopotów." - jest bardzo brutalne. Szczegolnie dla tych, ktorzy jednak nie mineli sie na tym swiecie z kims wyjatkowym, tylko potrafili sie na chwile zatrzymac i oddali sie tym klopotom. Pozostaje tylko zyczyc jej, zeby zyla, tak aby czula sie szczesliwa, bo najgorzej to potem sobie wypominac bledy.
kaisk - decyzje sie podejmuje, ale zawsze mozna ja zmienic i nie staraj sie, ewentualnie, przed tym bronic |
|