|
Pamiętam taką sytuację, kiedy mój kot przyszedł którejś nocy cały poobijany. Usiadłem z nim i pytam co się stało. A on na to opowiedział historię tej nocy. Wyszedł sobie na spacerek i spotkał Mruczka sąsiadów (duży, stary kocur). Zapytał go dokąd się wybiera w tę piekną, wiosenną, marcową noc. tamten odpowiedział, że jak każdy sznujący się kocur w marcu idzie sobie pop......ć. Mój był wtedy jeszcze dziewicem, pochodzi z porządnego domu i nie znał takich słów. Zapytał jednak, czy nie mógłby też iść i sobie pop.....ić. Mruczek, stary zbereźnik odpowidział podobno, że w sumie to jest jeszcze za mały, za młody i nieokrzesany, ale w sumie czemu nie?
No i poszli się szlajać po dachach. Przy jednym z dachów, takim wysokim, Mruczek skoczył ale rąbnął z całej siły głową w ścianę. Zamiałczał i powiedział - "ale się pie....ąłem" No więc moja gapa zrobiła to samo. Nie dość, że raz, ale po chwili drugi i trzeci. Po trzecim razie mój stwierdził, że już tego pier......enia na dość i wrócił poobijany do domu. Ciężko mi było wytłumaczyć mu wieloznaczność tego słowa... |
|
|
|