Mruczanka |
V.I.P |

|
|
Dołączył: 25 Lut 2006 |
Posty: 3809 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Płeć: Kobieta |
|
|
 |
 |
 |
|
To nie jest dowcip i dość długie ale naprawdę warto przeczytać, można się nieźle uśmiać
*****
A nawiasem mówiac, ja lubie jak dziewczyna lezy jak kloda... przynajmniej nie wierzga jak wsciekla klacz, co jest nagminne i wcale nie fajne. Zabrzmialo to, jak zwykly zart, ale... Rzeczywiscie wiele kobiet uwaza, ze nic tak nie swiadczy o ich temperamencie seksualnym, jak miotanie sie po lózku, jak zyd po pustym sklepie... ) Czesto, nie wczuwajac sie w nastroj, w rytm i proponowane przez partnera tempo, "szalona kochanka" wije sie pod facetem, jakby ja pod prad podlaczono... Dobrze, jesli jest na tyle "spontaniczna", ze ze startem do tanca sw. Wita poczeka na poczatek penetracji, a nie zaczyna calego cyrku juz w momencie kiedy czlowiek znajdzie sie miedzy jej udami i dopiero zaczyna sie zastanawiac, czy wejsc powolutku, czy z mocniejszym akcentem... Trafiajac na taka, co to zanim sie zacznie, to juz ma trzy orgazmy, a pozniej napiecie tylko narasta, trzeba opracowac specjalna taktyke, ktora pozwala jednak na odbycie stosunku wspolnie, a nie na bycie narazonym na polgodzinne lapanie kobitki w lozku, niczym karpia w wannie pelnej wody... Dobrze jest w takim wypadku rozpoczac probe "przyszpilenia" w chwili, gdy nasza partnerka ma glowe oparta o sciane, lub o gorna deska lozka... Chociaz w drugim wypadku mozemy pozniej miec watpliwosci, czy odglosy jakie wydaje jej glowa rytmicznie uderzajaca o porecz lozka jest skutkiem braku wypelnienia w obecnie stosowanych materialach meblarskich, czy tez... )) Przy tak orgiastycznie nastawionych pannach wykluczone jest uzywanie jedwabnej poscieli, czy tez innych materialow o zbyt duzym poslizgu... Chcac uniknac ciaglego sciagania nizej, wijacej sie partnerki radzilbym zrezygnowanie z jakiegokolwiek przescieradla i podjecie walki na golym tapczanie... Samo szorowanie golym tylkiem po szorstkim materiale, powinno troche oslabic jej zapal do odpychania sie od podloza pietami i koniecznosci ciaglego przysuwanie jej za biodra do odpowiedniej pozycji... Ciekawe, ze w wypadku tanca, nigdy zadnej kobiecie nie przyjdzie do glowy tanczenie czegos innego, niz jej partner... No, ale lozko, to nie parkiet... Tu zdarzaja sie takie, ktore nie zwazajac na partnera kreca kuprem mambe, czacze, czy tez inna rumbe zupelnie nie zwazajac na to, ze wlasnie graja walca angielskiego... ) Poniewaz naczytaly sie porad seksualnych w roznych czasopismach, ktore dla zachety sprezentowaly im oprocz kolejnej dawki madrosci takze "oryginalna" (w nakladzie 300tys. egz.) bransoletke, czy tez inny wisiorek przynoszacy szczescie wszystkim czytelniczkom, wiedza, ze nic tak faceta nie rajcuje, jak zarzucenie mu nozek na szyje... I czlowiek moze stracic chwilowo orientacje, czy to poczatek upojnej randki, czy juz walki kwalifikacyjne w memoriale im. Pytlasinskiego?... To, ze macha pod nami nogami, niczym wskazowki w elektronicznym zegarze z wyczerpana bateria, to mozna jeszcze przebolec, ale niestety niektore do wyrazenia wstepnej ekstazy uzywaja takze pazurow, a glownym dowodem na podziekowanie za osiagniete wlasnie osiem orgazmow, uwazaja zostawienie nam wbitych pod skora na lopatkach swoich tipsow... Aby nie byc posadzonymi o to, ze nie potrafia zachowac sie w lozku nawet im do glowy nie przyszlo, zeby nas obrazic pozycja "na klode", uzywaja takze zebow... Pol biedy, gdy ma to miejsce przy "klasyku" i ogranicza sie do gwaltownego, niczym u Brezniewa chwytajacego za szyje Honeckera, przyciagniecia nas do siebie i wpicie sie paszczeka w nasza szyje... Wprawdzie rany kasane wolno i zle sie goja, ale czyz kobieta potrafi bardziej wyrazic nam swoja wdziecznosc? Gorzej, kiedy chec prezentacji skorygowanego aparatem zgryzu, nasza panienka zechce zademonstrowac nam w trakcie innej pieszczoty...;((( Jako nowoczesne i wyzwolone prenumeratorki "Dziewczyny" smialo siegaja po instrument, ktory wydaje im sie dobrze znany... Ale tylko wydaje.. Zaczynaja mechanicznie, niczym ze sciaganiem i naciaganiem pokrowca na parasol w pochmurny dzien... z rownym niezdecydowaniem i znudzeniem, jak to przy niepewnej pogodzie... Na delikatna prosbe, ze chcemymy troche wiekszego zaangazowania i wyczucia, zlosliwie zaczynaja ruch, ktory przy pompowaniu kol w rowerze rozerwalby cisnieniem opony nawet w wyczynowych goralach... Nie chcac zrazac partnerki, ktora sie tak dla nas poswieca, zaciskamy zeby i tylko syczymy z bolu, zegnajac sie w myslach z caloscia naszego wedzidelka.... Oczywiscie, nie przyzwyczajona do takiego monotonnego wysilku damska lapka, wymaga parokrotnej wymiany na druga, co wprawia nas w znakomity nastroj i swietnie rozprasza, a i tak nalezy sie cieszyc, nie slyszac znudzonego "o Jezuuuu...chyba mi reka odpadnie!!!".... Gdy juz nasza "glowica" jest calkiem wymeczona i sucha niczym czerep taliba siedzacego na sloncu, bo tylko swist i wiatr go od kwadransa omiatal, czujemy zachwyceni, ze i kobieta potrafi sie domyslic, ze zaden tlok dlugo nie pochodzi, bez odpowiedniego smarowania... Nie mowmy tu o pannach, ktore poslizg postanawiaja uzyskac poprzez dziarskie popluwanie w dlonie, niczym czlowiek z marmuru przed polozeniem pierwszej cegly... My mamy do czynienia z czula partnerka, ktora nie jest kloda w lozku, tylko wyrafinowana kochanica francuza... Juz...juz...juz jestesmy w siodmym niebie, juz czujemy te blogosc ciepla i wilgoci wokol biednego i wytarganego "jasia", gdy nagle przypominamy sobie, ze to, co nazywalismy "zalotka" miedzy jedynkami naszej pani, to moze byc powod naszego bolu... I jest!!! Oczywiscie wciagniecie w te szczerbe naszej delikatnej skorki bylo przypadkowe, wiec tylko zwijamy sie z bolu, a ona odbiera to za objaw naszego nadchodzacego orgazmu... Wiec, zeby jeszcze bardziej nas nakrecic zaczyna, niby to w zabawie nadgryzac, przygryzac i podgryzac.... Kurde!!! Kto im powiedzial, ze dla faceta najbardziej ekscytujacym zajeciem jest zabawa z kombinerkami???...;((( Na pornosach, rzeczywiscie i z pol metra mozna sobie wpakowac w gardlo, ale w zyciu bywa juz z tym troche gorzej... Wiec chcac nas uszczesliwic, wpychaja sobie gwaltownym ruchem nasza lekcewazona wymiarowo parowke do przelyku i.... zaczyna sie cyrk.... Gdzies tam, z dolu, spod "burzy i kaskady najukochanszych na swiecie" wlosow dochodzi nas odglos przypominajacy jak umieral nasz ulubiny kot, gdy zadlawil sie korkiem od szampana... Charkot, rzezenie i inne odglosy, ktore w tym momencie maja zastapic nam muzyke milosci, powoduja, ze i my, i nasz interes zaczynamy gwaltownie odczuwac wyrzuty sumienia... Obaj czujemy sie momentalnie tacy malutcy...on nawet doslownie... Odkorkowana panna, zdziwiona patrzy na to, co zostalo w jej dloni i zalotnie odpluwajac na boki, nasze na wpol polkniete kedziorki, seksownie pyta..."Dlaczego nie chciales skonczyc w ustach?".... Wiec z ta kloda, to czasami wcale nie jest takie glupie... ))
******
No i co? warto było dotrwać do końca?  |
|